- Czego
tutaj szukasz! – Krzyknęłam, miałam tego po wyżej uszu… Na moich oczach ginie
moja kuzynka, potem jakiś tajemniczy kompletnie nieznany mi facet jest na jej
pogrzebie, a teraz stoi jakby niby nic przed drzwiami mojego domu i pyta o nią…
-
Powiedziałem. Chce się zobaczyć z… - spojrzał nad moim ramieniem, nie musiałam
się dwa razy zastanawiać, wiedziałam kto tam stoi – z Grace.
- Mówiłeś o
Carolain – wyszeptałam
- Hej! – Powiedziała
z uśmiechem Grace – Eve to jest mój… przyjaciel, Phill.
- Miło mi,
przyszedłem bo widziałem że Grace tutaj wchodzi, a miała dzisiaj przyjść i
pomóc nam. – powiedział do mnie uśmiechając się
„Nam”?– Zastanowiłam
się – w tedy za moimi plecami pojawiła się Rose
- W takim
razie lepiej żeby już poszła, prawda? – Powiedziała, zwracając się prosto do Philla.
- Okej, to
ja już idę. Pa Rose, do zobaczenia Eve – odpowiedziała Grace, mrugnęła do mnie
jednym okiem i wyszła. Od razu pobiegłam na pierwsze piętro, był tam jeden
punkt obserwacyjny. Było widać i słychać większość rzeczy jakich działa się na
podwórku.
- Eve, gdzie
tak pędzisz? – Spytała Rose goniąc za mną
- Czy nie
wydaje ci się to ani trochę dziwne? Najpierw Carolain umiera, potem do szkoły
przychodzi dziewczyna która wygląda tak samo…
- Prawie tak
samo! Przesadzasz – przerwała mi Grace – od tak zaczęłaś wierzyć w duchy?
- Nie,
albo…. Może, nie wiem co o tym myśleć różni się tylko tym że Car była
niebieskooką blondynką a ona jest czarnooką brunetką. – Kiedy to powiedziałyśmy
dotarłyśmy do punktu obserwacyjnego. Nie
było ich. Zostały tylko dwa czarne kruki.
- Nie świruj
eve! – Krzyknęła po raz dziesiąty Rose – Grace to nie Carolain! Ty też jesteś
brunetką, i masz na dodatek niebieskie oczy, takie jak Car. Może to ty jesteś
jej duchem który nas nawiedza co?! – Powiedziała z oburzeniem
- Nie
świruje, ona mi ją tak przypomina… A ten jej „przyjaciel”? Widziałam go, był na
pogrzebie Carolain!
- Na serio?!
Dziewczyno! Chcesz mam numer do poradni psychologicznej, wystarczy jeden
telefon….
-
Oczywiście, pójdę do psychologa i powiem że jestem mordercą!
- Wcale nie
jesteś! To nie twoja wina, naprawdę. – Tym razem ściszyła głos – wiem, że
tęsknisz. Byłyście tam razem, ja nie mogę powiedzieć jasno i otwarcie że to
wina twoja lub, jej. – Powiedział spokojnie i po woli. Ciągle byłyśmy w punkcie
widokowym, przez jakieś 5 minut żadna z nas się nie odzywała, a w końcu ją mnie
olśniło
- Rose,
jakim cudem ten facet wiedziała gdzie mieszkam?
-
Powiedział, widział jak Grace tutaj wchodzi.
- To
dlaczego my nikogo nie widziałyśmy, kiedy tutaj szłyśmy lub, po prostu czemu
nie podszedł do niej kiedy z nami szła?
- Nie wiem,
może myślał że chce nas tylko podprowadzić, lub…
- Albo
wiedział, gdzie jest mój dom i wiedział że jest w nim Grace – ciągle mówiłyśmy
pomału i dość cicho
- Na to samo
wychodzi.
- Nie… A te
kruki? Czemu nie widzieliśmy ich tylko dwa czarne kruki?
- Kruki, tak
jak i inne ptaki mają skrzydła. Mozgą latać gdzie chcą…
- Ale nikogo
innego nie widziałyśmy tylko te dwa ptaki. Dlaczego?! – Powiedziałam nieco
głośniej
- a czemu
się pytasz mnie, dlaczego sama nie zapytasz o to Grace?!
- Bo wiem że
coś ukrywasz, nie wiem co, ale na pewno coś… Tylko co – spuściłam wzrok na
podłogę – Rose, jesteś moją przyjaciółką, a ja na serio nie chcę powtarzać tych
pustych bzdur z seriali typu „ nigdy nie miałaś przede mną sekretów, a teraz
czuję jakbyśmy się oddalały od siebie…” bla, bla , bla. Ale tak jest. Ty coś
ukrywasz a przez to ciągle się kłócimy. – Ostatnie zdanie wymówiłam z lekkim
żalem w głosie, a w tedy stało się coś czego nawet się nie spodziewałam. Rose
uśmiechnęła się, i powiedziała:
- No to po
co ja tutaj jestem, co?! Robimy prywatkę! Dwuosobową imprezę – uśmiechnęła się
jeszcze szerzej, i czekała na moją reakcje.
- Ta impreza
nie zwalnia cię z tego że masz mi wszystko powiedzieć, odpowiedziałam kiedy już
szłyśmy do salonu.
Puściłyśmy
na cały dom muzykę wzięłyśmy szczotki ( oczywiście to były nasze mikrofony) i
zaczęłyśmy śpiewać „Faster” Sofi de la torre. Ta piosenka zawsze poprawiała nam
humor, i była jedną z naszych ulubionych. Jednak wiedziałam że coś jest nie tak.
Podeszłyśmy do ogromnej szafy która stała w salonie. Tam zawsze były chowane
boa, maski i wszystko co można by włożyć na karnawał. Zaczęłyśmy się przebierać
w maski i szale i jednocześnie śpiewałyśmy:
„It's gotta
be faster, faster
Harder,
harder
A better
version of me…”
I w tym Momocie
zadzwonił dzwonek do drzwi.
- No kto to
znowu – powiedziałam mało entuzjastycznie, przyciszyłam muzykę i w srebrnej
masce na pół twarzy i z różowym boa na szyi poszłam otworzyć drzwi. Nikogo nie
było. Stała tam tylko mała paczuszka i list z napisem „eve”, to było dziwne ale
ciekawość wzięła góry. Otworzyłam list:
Droga Eve!
Ten list
jest tylko ostrzeżeniem. Uważaj na wszystko co widzisz, na wszystko co czytasz,
i na wszystkie ptaki jakie zauważysz. Szczególnie niebezpieczne są czarne kruki.
Mam nadzieję że nie obchodziłaś jeszcze urodzin, i że się nie spóźniłam, a w
szczególności, że nie zapieczętowałaś swojego przeznaczenia czarodziejko. Twój
anioł nad tobą czuwa, będziesz bezpieczna póki nie wpuścisz kruków do siedziby.
Ten list był
strasznie dziwny. Czarne kruki? Widziałam je dzisiaj, może to głupi żart.
Odwinęłam paczuszkę i zauważyłam medalion. Był złoty, był na nim biała róża.
Podniosłam go wyżej, nie ma wątpliwości – taki sam dostała Carolain na swoje szesnaste
urodziny, pamiętam jak jej w tedy zazdrościłam, szczególnie że ona w cale nie
była szczęśliwa pamiętam co mówiła „ Kiedyś też dorośniesz, uważaj na siebie, przeznaczenie
zadecyduje po której stronie będziesz stała” Przeznaczenie? I w tym samym Momocie
za mną pojawiła się Rose w białym boa.
- O co tutaj
chodzi? – Zapytałam się jej
-A więc już
czas – powiedziała nie odwracając oczu od medalionu...
__________________________________________________________________________________
Mam taką małą prośbę. Rozumiem że to przypomina ( lub przypominało) W czeluściach podziemia , ale to w ogóle nie będzie podobne. Rozumiem, śmierć, facet który był na jej pogrzebie, to że ona się pojawia. Ale to tak jakbyście porównywali książki. Np. W zmierzchu dziewczyna spotyka wampira i się w nim zakochuje choć nie wie czym jest; w pamiętnikach wampirów: dziewczyna spotyka wampira i się w nim zakochuje; i co tutaj też powiecie że autorki od siebie ściągały? To mój blog, mój styl pisania... I wiem może trochę za duże halo robię wokół jednego komentarza - ale nie lubię jak ludzie piszę do mnie że ściągam kiedy ja staram się pisać ile wlezie i w miarę co jakieś 2 tyg. wstawiać te rozdziały, a ktoś mi piszę że ja po prostu ściągam całą historię -.-' ( nawet gdybym chciała coś ściągnąć, na pewno nie byłby to blog z jakimiś 6000 odsłon, kiedy ja też go czytam i zostawiam komentarze - w których są moje blogi i każdy może zobaczyć jaka by była ze mnie papuga -,-)
+ Proszę o komentarze, nawet takie że np. Trochę za nudne - krytykę przyjmę i coś poprawię
Niezły temat... Trochę inny i oryginalny - fajnie - pewnie zaglądnę ;)
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru Cię krytykować, bo jedyny błąd jaki tu widzę, to pozjadane gdzieniegdzie przecinki, ale to nic wielkiego :) Nie przejmuj się hejterami. Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie xxx
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Nim zdążyłam się głębiej nad tym zastanowić, tuż przed moim nosem zatrzymał się czarny samochód, z którego wysiadła jakaś kobieta. Było ciemno, więc nie widziałam jej zbyt dokładnie. Bez słowa rzuciła w kierunku Louisa kluczyki od auta, które złapał w locie tuż przed swoim nosem.
- Dzięki, Lottie. – powiedział do kobiety, która odpowiedziała jedynie uśmiechem i weszła do środka – Chodź, odwiozę cię do domu. – rzucił z kolei w moim kierunku, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo miękko.
- Ale… Ja nie mam domu… - wybąkałam totalnie bez sensu jak mazgające się dziecko.
- To gdziekolwiek. Nie będziesz tu tak siedzieć.
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
Dzięki za komentarz i bloga zajrzę ;)
UsuńNie ma czego krytykować. xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na resztę. ;P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń