niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 7: Powrót do domu

Kiedy wróciłam do domu byłam kompletnie padnięta. Podczas lotu ledwie przytrzymywałam się rąk Seby. Dobrze, że mam w pokoju duże okno z balkonem inaczej chyba zasnęłabym od razu na kanapie. To był długi dzień, a dalej nie dostałam żadnych wyjaśnień. Przez resztę dnia robili mi jakieś głupie badania, pobieranie krwi itp. ale najdziwniejsze było "ćwiczenie silnej woli". Postawili przede mną zapaloną świeczkę, i kazali zgasić ją siłą woli. Bez dmuchania. Tylko miałam patrzeć na nią i się kompletnie skupić na zgaszeniu jej. Ani razu mi się nie udało, wszystkich zawiodłam. Położyłam się na łóżku.
- Eve... - odezwała się cicho Rose. - ... przepraszam.
usłyszałam trzepotanie skrzydeł. Otworzyłam oczy. Seba wyleciał, chyba chciał nas zostawić same
- Za co? - spytałam z prawdziwą ciekawością
- No wiesz, za to, że ci wcześniej nie powiedziałam i... ohhh! - krzyknęła - przepraszam, znowu, w anioła niedawno się zmieniłam, a już odczuwam ból sumienia za każdą krzywdę - spojrzała na mnie ze skruchą - Śpij dobrze. - powiedziawszy to wyleciała. Byłam kompletnie wyczerpana, ale co było dziwne nie chciało mi się spać. Oczy mi się nie kleiły. " To przez jakąś głupią adrenalinę? czy co? " - pomyślałam, i po chwili poczułam wibrowanie w kieszeni dżinsów.
Dziwne, numer nieznany
-Halo? - odebrałam
- Eve, tu Raphael - odezwał się głos po drugiej stronie
- A skąd ty do licha masz mój numer? - spytałam lekko zaspana
- Obudziłem cię? - zapytał z lekką, niemal niedosłyszalną skruchą w głosie
- Nie, jestem tylko trochę zmęczona, i głowa mnie piekielnie boli... Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie?
- Twoja przyjaciółka to niezła gaduła - odpowiedział z lekkim rozbawieniem
- Ahh... To już wiem za co mnie przed chwilą przepraszała - powiedziałam bardziej do siebie. - Przypomnij mi żebym ją udusiła.
"Albo przynajmniej zapytała czemu o mnie gadali - pomyślałam"
- No to mam złe wieści - odpowiedział z lekkim rozbawieniem w głosie - Gdybyś próbowała zabić anioła, sama byś siebie zabiła. Spróbujesz ją udusić, sama się udusisz.
- ugh... - jęknęłam - jeszcze więcej zasad. Głowa mi już od tego wszystkiego pęka!
- Chcesz się przejść? - zapytał
- Czemu pytasz? Kolejna zasada? - zaśmiałam się
- Nie. - tym razem głos dochodził ze strony mojego okna. Odwróciłam się i zobaczyłam Raphaela wchodzącego do mojego pokoju przez to samo wielkie okno. - Byłem w okolicy, i postanowiłem w paść. To jak?
Westchnęłam.
- Zgoda. - wstałam z łóżka i do niego podeszłam
- To chodź. - Chwycił mnie za rękę, i wyskoczył przez okno ciągnąc mnie za sobą.
- A gdzie my tak właściwie idziemy? - spytałam gdy byliśmy już na ziemi. Było całkiem ciemno, nie spodziewałam się, że jest tak późno.
- Zobaczysz... a może nie - uśmiechną się i przyciągną mnie do siebie. Z kieszeni wyją czarną chustkę, odwrócił mnie i zawiązał i nią oczy - nie podglądaj - szepną tuż koło mojego ucha, tak że przeszedł mnie dreszcz. Stop. Co? Przecież on mi się nie podoba. Chwycił mnie w tali i lekko popchną do przodu. Czułam że się rumienię. No może trochę. Był całkiem przystojny, starszy ode mnie i nawet zabawny... Ale na pewno ja mu się nie podobam. Przesuną kciukami po moim brzuchu. A może... Przeszedł mnie znowu ten miły dreszcz. Zorientował się co robi i szybko przestał, przez co w sumie się zasmuciłam
- Wybacz. - powiedział całkiem szczerze
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam dalej się rumieniąc - Nie rozumiem po co mi ta chustka, i tak jest kompletnie ciemno....aaaa! - krzyknęłam, kiedy potknęłam o wystający korzeń drzewa, już myślałam, że upadnę kiedy poczułam jego silną dłoń, na swoim brzuchu. Postawił mnie na ziemi przed sobą - Niezły refleks - powiedziałam i zaczęłam rozwiązywać tą chustkę z tyłu głowy, ale nie dawałam rady. - Pomożesz? - zapytałam, i w tym samym momencie poczułam jego ciepłe dłonie w swoich włosach. Nachylił się do mnie tak że czułam jego oddech przy uchu - to tu. - szepną i się odsuną, zabierając chustkę z moich oczu. Minęła chwila zanim moje oczy przyzwyczaiły się do wielkiej jasności
- O Boże gdzie my jesteśmy? - zapytałam mrużąc oczy
Uśmiechną się i odpowiedział:
- Tutaj będę cię uczyć czarować... - podszedł bardzo blisko mnie - ... i nie tylko szepną.

 

2 komentarze:

  1. Jaaaaa ale to jest świetne *.* czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, następny rozdział już niedługo :)

      Usuń